Rozdział 812
Rezydencja Forda tonęła w jasnych światłach pośród głębokiej nocy.
Lekarz ubrany w fartuch krążył dookoła, a na jego twarzy malowało się zdenerwowanie.
Samochód Cohenów stał zaparkowany na dziedzińcu, a pani Cohen nerwowo chodziła tam i z powrotem przy wejściu, mamrocząc: „Nic jej nie będzie… na pewno nic jej nie będzie…”.