Rozdział 1175
Na niebie nie było ani jednej chmurki.
Charlotte jedno po drugim niosła dzieci z powozu. Patrząc na bezkresne pastwiska, byli przepełnieni ekscytacją.
„ Chodźcie, zaprowadzę was, żebyście się przebrali.”
Na niebie nie było ani jednej chmurki.
Charlotte jedno po drugim niosła dzieci z powozu. Patrząc na bezkresne pastwiska, byli przepełnieni ekscytacją.
„ Chodźcie, zaprowadzę was, żebyście się przebrali.”