Rozdział 136 136
Aislinn pomogła Sarah tym razem w większości ustaleń i wydawała się być w porządku, choć niezadowolona z całego zamieszania. To był kolejny obszar jej obowiązków alfy, który radziła sobie stosunkowo dobrze. To ona ciągle podkreślała, że obie nie będą miały szansy zrobić czegokolwiek w małym stopniu. Gdy Makeda była w pobliżu i rozpieszczała Aislinn, a Sarah wykorzystywała ją jako prawą rękę, reszta stada przestała kwestionować rangę i motywację Aislinn. Było tak, jakby była częścią stada przez cały czas. Postanowiła odłożyć zajmowanie się swoją druidycką połową do czasu zakończenia krycia. Chciała mieć pewność, że zostanie zaakceptowana przez Lycanów, zanim zacznie badać cokolwiek, co sprawiłoby, że będzie się wydawać bardziej wyjątkowa, niż już była. Jedyną druidyczną rzeczą, jaką zrobiła, było udanie się kilka razy do rezerwatu, aby porozmawiać z Brinah.
Cullen odłożył ostatnie papiery na bok i odsunął się od biurka. Był trochę rozczarowany, że nie było dziś żadnych telefonów, które mogłyby zakłócić jego miły, normalny poranek bardziej normalnymi problemami. Minie trochę czasu, zanim wszystkie standardowe codzienne sprawy znów zaczną go niepokoić. Wstał i wyszedł z biura. Nadeszła pora na lunch i chciał zjeść z Aislinn. To jednak oznaczało, że ją znajdzie.
Telefon w jego kieszeni zaczął dzwonić. Cullen wyciągnął go z kieszeni i odczytał identyfikator dzwoniącego. Uśmiechnął się, gdy zobaczył nazwisko Cadifora i podniósł słuchawkę. „Tak?”