Rozdział 759 Nie ma gdzie zacząć
Poppy miała ciekawy wyraz twarzy, kiedy to mówiła. Jej uśmiech wydawał się jednocześnie figlarny i przebiegły, gdy na mnie patrzyła.
Wiedziałem dokładnie, co się dzieje. Próbowała grać ze mną i nawiązywać subtelną rywalizację.
Rozumiałem, co miała na myśli. Jej słowa brzmiały gorzko, pomimo promiennego uśmiechu. Prawdziwy cel jej wizyty prawdopodobnie nie był tak prosty, jak się wydawało. Przebyła tak długą drogę, żeby się ze mną zobaczyć, i nie wierzyłem, że to była zwykła, niezobowiązująca wizyta, zwłaszcza że tak naprawdę się nie znaliśmy. To, co powiedziała, brzmiało jak żart między przyjaciółmi, ale mogło to być też prowokacją między rywalami w miłości. Brzmiało to nawet tak, jakby się chełpiła.