Rozdział 342
Punkt widzenia Billa
Niebo jest ciężkie od chmur, rzucających uroczysty cień na wszystko, gdy zbieramy się wokół trumny mojej matki. Cmentarz rodziny Richardsonów jest cichy, z wyjątkiem stłumionych dźwięków słów księdza, które zanikają w tle moich myśli. Chłód powietrza przenika przez moją kurtkę, ale to nic w porównaniu z zimnym bólem głęboko we mnie.
Myślałam, że będę gotowa na ten moment. Mama i ja miałyśmy swoje różnice, a niedawna historia między nami była daleka od prostoty. Ale widok jej opuszczonej do ziemi, całego nierozwiązanego napięcia między nami znikającego w ziemi, jest trudniejszy, niż się spodziewałam.