Rozdział 346
Punkt widzenia Billa
Na dachu panuje cisza, dźwięki imprezy cichną, gdy wychodzimy na zewnątrz. Słońce prawie zachodzi, malując wszystko w odcieniach różu i pomarańczu. Serena jest obok mnie i nie mogę oderwać od niej oczu – w jej wyrazie twarzy jest coś innego, coś intensywnego, ale spokojnego, jakby w końcu była gotowa mnie wpuścić.
Wyciąga bransoletkę, jej ręce są pewne. To ten sam element inspirowany muszlą, który widziałam wcześniej, ten, który zaprojektowała specjalnie dla mnie. Wiedziałam o tym od jakiegoś czasu, ale widząc go tutaj, teraz, czuję, że to coś więcej, jakby zawierał wszystkie słowa, których nie byliśmy w stanie wypowiedzieć.