Rozdział 361
Punkt widzenia Sereny
Kevin idzie w moją stronę, jego wyraz twarzy jest ponury i wykrzywiony. Nie ruszam się. Stawiam stopy, utrzymując postawę stabilną, tak jak nauczył mnie Bill. Moje serce wali, ale umysł jest ostry, jasny. Nie boję się - już nie.
Rzuca się, szybko i agresywnie, ostrzem w dłoni celując prosto we mnie. Uchylam się, obracając się w ostatniej chwili i wykorzystuję jego pęd, by wytrącić go z równowagi. Potyka się, łapie się krawędzi stołu i obraca się, jego oczy płoną furią.