Rozdział 394
Punkt widzenia Sereny
Dostrzegam Stevie wymykającą się z sali balowej, gdy kończę rozmowę z PR-owcem. Porusza się szybko, niemal jakby starała się nie być widziana, ale znam ją zbyt dobrze. Lekkie chwiejne kroki, sposób, w jaki ściska torbę, jakby trzymała ją w całości - to jest oczywista wskazówka.
Wymyślam grzeczną wymówkę, coś o konieczności dokończenia rozmowy telefonicznej, i kieruję się do wyjścia. Na zewnątrz uderza we mnie chłodne nocne powietrze i znajduję Stevie opartą o ścianę budynku. Jest blada, a na jej czole widać kropelki potu, które błyszczą pod latarniami.