Rozdział 1117
Dokładnie o godzinie ósmej ładunek eksportowy został starannie załadowany i zabezpieczony. Frachtowiec rozbrzmiał donośnym dźwiękiem syreny, sygnalizując gotowość do wypłynięcia.
Pośród atramentowej ciemności ładowni Asher pozostał ukryty, jego instynkty mówiły mu, że statek cicho rozpoczął podróż. W ładowni zwisające liny tańczyły rytmicznie, kołysząc się w rytm ruchu statku.
W chwili uniesienia wykrzyknął z ekscytacją: „Do cholery. Skradałem się jak szczur przemykający przez ruchliwą ulicę. Nareszcie mogę pożegnać się z tym zapomnianym przez Boga miejscem!”