Rozdział 1225
Zakryła nos i usta, krew ciekła z jej nozdrzy przez szpary między palcami. Jej twarz była zaczerwieniona ze złości, a nozdrza rozszerzyły się. Była na granicy wybuchu wściekłości. „Jak śmiesz mnie skrzywdzić ukrytą bronią!”
Darcel skrzywił się, patrząc na nią, jakby była nieistotna. Jego głos był przerażająco przerażający, niosący nutę złośliwości. „Co za różnica, czy jesteś ranna? Nawet gdybyś miała tu dzisiaj umrzeć, nie zrobiłoby to żadnej różnicy”.
Stella była wściekła, wskazując na niego i przeklinając gwałtownie: „Naprawdę dużo gadasz! Chciałabym zobaczyć, kto tu dzisiaj umrze!”