Rozdział 1289
Sądząc po liczbie osób i ich wcześniejszym imponującym wyglądzie, wywnioskowała z dużą pewnością, że czyhają na jej życie. W tym momencie zmarszczyła brwi, a jej wyraz twarzy stał się nieco nieprzyjemny.
Kto na ziemi jest tak zdesperowany, by odebrać mi życie? Czy oni są tak chętni, by przejąć moją władzę, uciekając się do wszelkich niezbędnych środków? Ale nawet jeśli umrę, rodzina Gordonów będzie nadal istnieć. Stanowisko prezydenta dystryktu, a także miejsce dziewiątego starszego, powinno nadal przypadać rodzinie Gordonów..."
Nie mogła tego pojąć ani zgadnąć, kto za tym stoi. Jean nalał jej filiżankę ciepłej wody i podał ją jej.