Rozdział 110 Cabo San Lucas
Po dwugodzinnym locie nowożeńcy wysiedli z samolotu w Cabo San Lucas. Miejsce było niewątpliwie niebiańskie, a Osvaldo zaplanował już kilka rzeczy.
„Kiedy będę mógł podróżować dłużej, będziemy mogli odwiedzić inne miejsca położone dalej od miasta Meksyk” – wyjaśnił, wsiadając do samochodu z żoną.
„Może do innego kraju?” zapytała, a Osvaldo uśmiechnął się do niej.