Rozdział 106
„ Sissy!” krzyknęła Carmen i wpadła mi w ramiona. „Czekaj, po co przyniosłeś walizkę?” Wskazała na Vernona, który wzruszył ramionami.
„ Siena i ja zostajemy tu na jakiś czas. Proszę, nie pytaj.” Odpowiedziałem, wpychając walizkę w jej rękę i podszedłem, żeby złapać fotelik samochodowy Sieny. „Czy ona śpi?” Carmen nadąsała się.
„ Obudź ją”. Uśmiechnęła się i złożyła dłonie. Zadziwiające było dla mnie, jak ludzie zawsze zgłaszali się na ochotnika, żeby obudzić wrzeszczące dziecko. „Może później po prostu zasnęła”.