Rozdział 627
Ona
Złapałam oddech i szybko wyciągnęłam rękę, by uścisnąć dłoń Rogera. Czuję, że jest tak samo spięty jak ja, gdy oboje siedzimy na końcu łóżka, gapiąc się na Corę.
Leon rzuca mi spojrzenie i bardzo subtelnie potrząsa głową, marszcząc brwi. To mały gest, ale jego znaczenie jest jasne: absolutnie nie mogę zakłócać stanu Cory. Jako środek ostrożności podnoszę dłoń do ust i zakrywam ją, wiedząc, że w nadchodzących chwilach mogę usłyszeć szczegóły, które sprawią, że zareaguję mimowolnie.