Rozdział 731
Ona
Z ogromną trudnością przeciskam się przez drzwi kliniki, Cora opiera się ciężko i jęczy po mojej jednej stronie, a nosidełko Rafe'a obija się o moją drugą.
Ludzie szeroko otwierają oczy, gdy nas widzą, ale szybko rozchodzą się, by zrobić nam miejsce, krzycząc, by pielęgniarki i lekarze przyszli i pomogli. Wstrzymuję oddech, wpatrując się w znajomy frontowy blat kliniki, modląc się do nieba i z powrotem, by Hank był tutaj, by miał dziś dyżur.