Rozdział 167
Poszedłem za Lillianą dalej w głąb ogrodu, do małego, żelaznego stolika z dwoma krzesłami. Lilliana gestem dała mi znak, żebym usiadł, a następnie sama usiadła na przeciwległym krześle.
„Cieszę się, że w końcu mogliśmy porozmawiać w ten sposób” – powiedziała Lilliana. Położyła obie ręce na stole.
Na moment ją odzwierciedliłam, ale czułam się nienaturalnie, mając ręce tak wysoko uniesione. Zamiast tego opuściłam je na kolana.