Rozdział 620
„Mark” – powiedział Nicholas chłodnym, autorytatywnym tonem. Mark opuścił głowę, od razu odstępując od odpowiedzi, mimo że jego szczęka pozostała zaciśnięta. „Jaki dokładnie jest twój plan?”
„Nie mam żadnego”, powiedział Mark. „Nie poza rzuceniem się do stóp jej rodziców. Ale ją porwę, jeśli będę musiał. Jeśli...” Po raz pierwszy jego głos zadrżał. „Jeśli tego sobie życzy...”
Nawet jako jej przyjaciółka, nie mogłam być pewna, czego Susie by sobie życzyła. Kochała Marka, tego byłam pewna, ale jakie życie prowadziliby w ucieczce? Susie nie dbałaby o siebie. To o Marka by się martwiła. O jego reputację. O jego przyszłość.