Rozdział 645
Nie byłam pewna, czego się spodziewać, gdy samochód dowiózł nas ze stacji kolejowej do pałacu, ale nawet w najśmielszych snach nie zgadłabym, co nas tak naprawdę czeka.
Wiwatujące tłumy ustawiły się wzdłuż zewnętrznych ścian pałacu. Balonów i serpentyn w różnych kolorach było pod dostatkiem. Przygotowano scenę z zespołem.
Niektórzy mieli transparenty. Niech żyje Księżniczka Niedźwiedzica, mówili, ze zdjęciem mojej twarzy.