Rozdział 276 276
Gdy spojrzał w dal, oczy Alfy Kiliana zwęziły się, skupiając się na strzępach ubrań splecionych między sękatymi gałęziami. Widok ten wywołał falę uniesienia w jego żyłach, podsycając jego determinację. Te celowe znaczniki, pozostawione przez nieznaną rękę, były iskierką nadziei pośród ich żmudnych poszukiwań.
Dodatkowy członek ich stada, wyczuwając odnowioną energię krążącą w ich żyłach, nie mógł powstrzymać się od wyrażenia podziwu. „Zwykle ucieczka z tych zdradliwych lasów byłaby niemożliwym wyczynem. Niezależnie od tego, czy te znaczniki były przeznaczone dla niej, czy dla kogoś innego, był to niewątpliwie błyskotliwy pomysł!”
Alpha Kilian usłyszał słowa, ale jego skupienie pozostało nieugięte. Każda cząstka jego istoty pragnęła zjednoczenia się z Donną. „Donna!” Jego głos przebił się przez ciszę, gdy parł naprzód, prowadzony przez szlak znaczników. Jednak, ku jego rozpaczy, tylko cisza odpowiedziała na jego rozpaczliwe wezwanie.