Rozdział 217 Czekaj, aż wróci
Zanim Jean zdążyła skończyć, pan Coleman podszedł i przerwał im. „Pani Ludwig, robi się późno. Czas wziąć udział w bankiecie”. Pan Coleman uśmiechnął się i znacząco spojrzał na Jean.
Jego wyraz twarzy był taki, że błagał ją, żeby nie mówiła dalej. Jean zmarszczyła brwi. „Pani Ludwig, proszę iść. Muszę zrobić zakupy spożywcze”. „Dobrze, skoro mam coś dzisiaj do roboty. Przyjdź do mnie z Bennym następnym razem, dobrze?”
Jean się uśmiechnęła, ale nic nie powiedziała. Przez okno rozciągające się na całą długość Jean wyraźnie obserwowała, jak Farra wsiada do luksusowego samochodu rodziny Ludwig. Z jej strojem, biżuterią, którą miała na sobie i torebką, którą trzymała, nic na nią nie było tym, na co Jean mogła sobie pozwolić.