Rozdział 265 Benjamin Graham jest palantem
„ Hej, to wystarczy, prawda? To część pasma górskiego, więc możecie wrócić i zgłosić się do swojego pracodawcy” – krzyknął Kingsley, odwracając się, by porozmawiać z ochroniarzami. O mój Boże, czy oni naprawdę muszą być tacy surowi? I pomyśleć, że kiedyś dzieliłem się z nimi wszystkimi dobrymi rzeczami…
„ Pan Graham jasno dał do zrozumienia, że mamy eskortować was obu głęboko w pasmo górskie, gdzie spędzicie noc” – poinformował przywódca ochroniarzy. Pozostał niewzruszony, gestem dając obu mężczyznom znak, aby kontynuowali marsz naprzód.
Usta Kingsleya drgnęły energicznie, gdy to usłyszał. „Wyciągnąłem wnioski. Czy to nie wystarczy?”