Rozdział 171
„Co jest z...nią nie tak?” Wyrzuciłam te słowa z siebie w szoku, mimo że wiedziałam, że to bzdura.
Moje gardło wydawało się być zablokowane gąbką, uniemożliwiając mi płacz lub krzyczenie. Moje myśli były zajęte spotkaniem kobiety-piratki w jamie ludzi syren. Myśl o Jolin przechodzącej przez te same próby doprowadzała mnie do szaleństwa.
Przykucnęłam, drżąc. Chciałam dotknąć twarzy Jolin, ale kajdanki to uniemożliwiały. Peter mnie podtrzymał. Próbował mnie pocieszyć, ale jego ręce drżały, gdy poklepywał mnie po ramionach. Jego oczy napełniły się łzami i zawołał: „To straszne! Nie wiemy, co robić. Może wymagać dezynfekcji, szycia lub innej opieki medycznej. Jack i ja nie wiemy, co robić. Zostaliśmy tu uwięzieni. Jolin może umrzeć w wyniku infekcji. Jeśli nie zostanie odpowiednio potraktowana, może mieć tylko kilka dni życia. Jaki s*ka to jej zrobił? Czy żołnierze byli winni?” „Przestań, przestań, Peterze” – zamknęłam oczy, żeby powstrzymać go przed kontynuowaniem. Podjęłam potajemną decyzję. Głos mi drżał, ale powiedziałam stanowczo: „Wymyślę sposób na uratowanie Jolin, przysięgam”.