Rozdział 467
Wokół mnie stadion rozbrzmiewał odgłosem ostatnich minut meczu.
Gracze poruszali się w szalonym tempie, każda chwila na lodowisku była bardziej trzymająca w napięciu niż poprzednia. Drużyna Enzo przegrywała golem, ale wiedziałem, że nie powinienem tracić nadziei, zwłaszcza z uwagi na niezwykłą umiejętność Enzo wyciągania czegoś niezwykłego z worka.
I wtedy, na kilka sekund przed końcem, zrobił to.