Rozdział 549
Nina
Samolot wylądował na płycie lotniska z trzaskiem, a ja wydałem z siebie niewyraźny westchnienie ulgi. Zwykle nie przeszkadzało mi latanie, ale ta podróż była szczególnie pełna turbulencji. Teraz, gdy znów staliśmy na stałym lądzie, poczułem, że w końcu mogę się zrelaksować.
„Udało nam się” – mruknął Enzo, patrząc mi w oczy, jakby usłyszał moje myśli.