Rozdział 820
Wtedy, w ostatniej możliwej sekundzie, zwiadowca zdawał się znaleźć dodatkowy impuls prędkości. Rzucił się do przodu, pędząc między dwoma wysokimi dębami i znikając w osłonie lasu za nim.
„Do cholery!” Uderzyłem dłońmi w szorstką korę najbliższego pnia, nie mogąc zrobić nic poza patrzeniem, jak ostatnie ślady jego odwrotu rozpływają się w ciszy. „Do cholery, wszystko
Zatrzymałam się, zanim mogłam skończyć, zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Prawdziwy Alfa nigdy nie straciłby kontroli w ten sposób. Musiałam sobie o tym stale przypominać w ostatnich dniach, odkąd efekty trucizny Mili wdarły się do mojego mózgu.