Rozdział 338
Dominik
Kiwają głową z szacunkiem, gdy widzą, a ja to potwierdzam. Moje oczy przelatują przez ich liczby. Dobrze, wszystkie są kompletne.
Podchodzę po kamiennych schodach do drzwi i otwieram je. Śmiech dociera do moich uszu, zanim widok w pokoju mnie wita.