Rozdział 428
Diana
Na polanie zapada cisza, słychać jedynie nasz nierówny oddech. Przytłaczająca obecność znika, znów zostaje zamknięta.
Ogarnia mnie tak wielka ulga, że niemal padam na kolana. To już koniec. To naprawdę, wreszcie koniec. Odwracam się do Doma z szerokim uśmiechem na twarzy, gotowa świętować nasze niemożliwe zwycięstwo.