Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 52
  2. Rozdział 53
  3. Rozdział 54
  4. Rozdział 55
  5. Rozdział 56
  6. Rozdział 57
  7. Rozdział 58
  8. Rozdział 59
  9. Rozdział 60
  10. Rozdział 61
  11. Rozdział 62
  12. Rozdział 63
  13. Rozdział 64
  14. Rozdział 65
  15. Rozdział 67
  16. Rozdział 68
  17. Rozdział 69
  18. Rozdział 70
  19. Rozdział 71
  20. Rozdział 72
  21. Rozdział 73
  22. Rozdział 74
  23. Rozdział 75
  24. Rozdział 76
  25. Rozdział 77
  26. Rozdział 78
  27. Rozdział 79
  28. Rozdział 80
  29. Rozdział 81
  30. Rozdział 82
  31. Rozdział 83
  32. Rozdział 84
  33. Rozdział 85
  34. Rozdział 86
  35. Rozdział 87
  36. Rozdział 88
  37. Rozdział 89
  38. Rozdział 90
  39. Rozdział 91
  40. Rozdział 92
  41. Rozdział 93
  42. Rozdział 94
  43. Rozdział 95
  44. Rozdział 96
  45. Rozdział 97
  46. Rozdział 98
  47. Rozdział 99
  48. Rozdział 101
  49. Rozdział 102
  50. Rozdział 103

Rozdział 5

Elara POV

„Słyszałem, że pytałeś o mnie?” Wysoki mężczyzna lekko się do mnie uśmiecha, nie odrywając wzroku od moich oczu. Nasze oczy spotykają się, ponieważ coś we mnie nie chce odwrócić wzroku.

Moja głowa i oczy nie łączą się...coś się dzieje pod wpływem jego zapachu. Czegoś, czego nie potrafię do końca zarejestrować.

Jego oczy są szare jak węgiel drzewny, jak popiół pozostały po wygasłym ogniu, ale wciąż mają to żarzące się ciepło. Jest dobrze ubrany, w dopasowanym czarnym garniturze z szarym krawatem... który celowo podkreśla jego oczy.

Był wykwintny. Wypielęgnowany do perfekcji.

Moje palce świerzbią, żeby przeczesać jego ciemnobrązowe włosy i potargać mu idealną fryzurę.

Zaciskam dłonie w pięści, żeby powstrzymać się od sięgnięcia po niego i dotknięcia go.

Dopiero gdy mruga, przerywając kontakt wzrokowy, mój wilk w końcu przebija się przez mgłę, w której tkwiłem...

„Koleś!” krzyczy z radości, jej entuzjazm nie jest tak silny jak mój... jeszcze nie.

Kolego? Jak to w ogóle możliwe?

Dopasowuję się do jego lekkiego uśmiechu, gotowa odpowiedzieć, gdy przyjdzie mi do głowy... dlaczego on nie reaguje tak jak ja?

Wydaje się, że nie ma problemów z oddychaniem, tak jak ja. Jest opanowany, jego dłonie są normalne... nawet nie zaciśnięte, aby powstrzymać je przed wciągnięciem mnie do siebie.

Od uznania mnie za swoją.

Zachowuje się tak, jakby wszystko było normalne, jakbym nie była również jego partnerką. Jakby moja sama obecność nie wpędzała jego wilka w chaos, tak jak to się dzieje ze mną.

Myślę, że sobie to wszystko wyobraziłem. Mam rację, prawda? Nie wyobrażam sobie tego...

„Pytałeś o mnie?” Odchrząknął, zmuszając mnie do przebudzenia się z uroku, jaki na mnie rzuciła jego obecność.

„A co z moją paczką?” Jego twarz przybrała teraz lekko żartobliwy wyraz.

„Twoja paczka?” powtarzam, wciąż próbując się skupić.

„Tak, jestem Alfą stada Mrocznego Widma...”

Alfa?

Wyjaśniałoby to jego silną aurę, która opanowała kawiarnię. Nawet ludzie patrzą na niego, nie zdając sobie sprawy dlaczego.

Ich naturalne zmysły rozpalają się, a teraz decydują się je ignorować. Było jasne, że był bardzo potężnym człowiekiem.

„Tylko, że o tym słyszałem i byłem po prostu ciekawy.” Odpowiadam, starając się brzmieć teraz nie przejmując się tą informacją.

Musiałem być ostrożny, gdyby Ojca ostatnio widziano przy jego stadzie... z całą pewnością by się spotkali.

Ta grupa cieszyła się złą sławą, a ja stałem teraz przed Alfą.

Nie mogę pozwolić mu się dowiedzieć, że jestem spokrewniona z Ojcem. Będę musiała nadal utrzymywać moją tożsamość w tajemnicy, tak jak wcześniej.

Cholera, a jednak teraz jestem łobuzem i potrzebuję miejsca, w którym mógłbym się zatrzymać i ukryć. Miejsca, w którym mógłbym ponownie ocenić swoje plany na przyszłość, nie żyjąc jak prawdziwy łobuz.

Nie wiem dlaczego, ale stado Amber Desert i Dark Phantom od dawna żywi do siebie nienawiść.

Zane nigdy nie wspomniał o powodzie, w zasadzie odmawiając jakiejkolwiek wzmianki o wrogiej grupie.

Gdyby ten alfa dowiedział się, że należę do stada Zane'a... cóż, nie chcę o tym myśleć.

Będę musiał ukryć fakt, że pochodzę ze stada Amber Desert.

„Może mógłbym dołączyć do stada Dark Phantom? Szukam nowego stada...” Kładę trochę pieniędzy na ladzie, zachowując spokój. Jakbym był gotowy odejść w każdej chwili... jego stado nie było okazją, której teraz rozpaczliwie potrzebowałem. Mimo że zostało sklasyfikowane jako stado wroga.

„Więc jesteś łotrzykiem?” Śmieje się głośno, jego oczy nadal uważnie mnie obserwują.

„Czy przyjmujecie łotrów?”

„Zostanie członkiem stada Dark Phantom wymaga... pewnych testów”. Mruga, zanim jego oczy się zaszkliją.

„Jakie testy?” – pytam, a mój wzrok kieruje się na mężczyznę wchodzącego przez drzwi kawiarni.

„Surowe testy... intensywne bieganie, walka, używanie broni, skakanie z dachów...” Nowy samiec liczy każdy test na palcach, podczas gdy alfa odchodzi od nas, angażując się w krótką rozmowę z właścicielem kawiarni.

Może teraz jest ode mnie z dala, ale jego oczy wciąż są na mnie, gotowe do działania. Jakby myślał, że będę uciekać, nie wie, że nie mam dokąd uciec.

„...podwodne oddychanie..” Nowy samiec przykuwa moją uwagę.

„Podwodne oddychanie? Po co?” – przerwałem mężczyźnie, te testy były absurdalne i po prostu nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem nawet teraz się ruszyć.

„Mam inne zdolności, które mogę wnieść do stada...” – mówię do mężczyzny, podczas gdy jego palce pozostają uniesione wysoko przede mną, podczas gdy wymienia rzeczy, których ode mnie oczekuje.

„O?” Wzrok mężczyzny przesunie się w stronę swojego przełożonego, zanim alfa usiądzie na wysokim stołku przy ladzie i weźmie łyk kawy.

„Naprawdę chcesz dołączyć do mojego stada?” Jego oczy lekko się rozjaśniają, gdy dmucha na parującą gorącą kawę.

Mój wilk wciąż wył w mojej głowie, niemal skomlał, ponieważ jego wilk nawet jej nie rozpoznał. Ale teraz wszystko było inaczej, potrzebowałam miejsca, w którym mogłabym czuć się bezpiecznie.

Miejsce, w którym można się chronić przed Zane'em, ponieważ on będzie mnie nadal szukał... Byłam ratunkiem Aurory. Nigdy by się nie poddał.

Chociaż stado Dark Phantom było znane jako niebezpieczne, być może jego reputacja zapewni mi ochronę, której potrzebuję. Być może jako stado wroga Zane nie pomyśli, żeby tu zajrzeć.

„Tak” – odpowiadam po krótkiej pauzie. Muszę też znaleźć Ojca; ten pakiet może zawierać odpowiedzi, których potrzebuję.

Alfa podskakuje ze swojego stołka z uśmiechem. Uśmiech, który szybko zmienia się w poważny wyraz twarzy, gdy znów się do mnie zbliża.

„Wiem kim jesteś.”

تم النسخ بنجاح!