Rozdział 6 Heroiczna substytucja
Susan wyczuła subtelną zmianę atmosfery i szybko wyrwała się z ramion Maxwella. Wiedziała doskonale, że Grace ma złe zamiary wobec rodziny Smithów i nawet gdyby nie doszło do incydentu z kogutem, znalazłaby inne powody, aby utrudnić im życie. Dlatego szybkie zakończenie procesu ślubnego jest podstawowym sposobem rozwiązania problemu.
Susan nie chciała być obiektem kpin wszystkich, więc wzięła inicjatywę i podeszła do ochroniarza, szepcząc: „Proszę, daj mi kurczaka”. Jednak Maxwell złapał ją za rękę, a Susan krzyknęła: „Maxwell, Maxwell!”
„Ponieważ proces musi zostać ukończony, a on nie może tu być, zrobię to w jego imieniu”. Słowa Maxwella były stanowcze i mocne.
Oczy Grace rozszerzyły się i zapytała z niedowierzaniem: „Maxwell , jak to możliwe?”
„Skoro kurczak może być użyty jako substytut, czy ja, żywa osoba, jestem gorszy od kurczaka?” Pytanie Maxwella pozostawiło Grace bez słowa.
„Nie, twoja tożsamość...” Grace zawahała się. Nie mogła powiedzieć, że rodzina Smithów była podła publicznie. W końcu nadal musiała dbać o swój wizerunek.
„Nie trać czasu, konferansjerze, zaczynajmy.” Decyzja Maxwella była tak samo narzucająca się i niepodważalna, jak tamtego wieczoru.
Ta nagła zmiana zaskoczyła wszystkich, zwłaszcza Laurę, która niemal rozdarła spódnicę, gdy patrzyła, jak Susan i Maxwell idą obok siebie po czerwonym dywanie.
„ Mamo, spójrz, Susan jest taka bezwstydna, że Maxwell chce przejść przez ten proces z nią w imieniu Roostera”– powiedziała Laura ze złością.
Lily szybko pocieszyła córkę: „Usiądź, spójrz na siebie. Po prostu przechodzisz przez formalności. Naprawdę nie zamierzasz jej poślubić. To uratuje twarz naszej rodziny Smith”.
Patrząc, jak Susan powoli odchodzi z ramieniem Maxwella wokół siebie, Laura zazgrzytała zębami ze złości i przeklinała bez przerwy: „Duch lisa, suko, najwyraźniej zrobiła to celowo”.
Maxwell wziął inicjatywę w swoje ręce i wyszeptał do Susan: „Przytul mnie”.
„...Tak”. W obecności Maxwella Susan zawsze zachowywała się tak dobrze i nie ośmieliła się mu nie posłuchać w najmniejszym stopniu.
Grała romantyczna muzyka, a dziewczynki sypiące kwiaty rozrzucały płatki po obu stronach krzewu, tworząc oniryczną atmosferę. Susan była trochę oszołomiona, wszystko wydawało się zbyt nierealne.
W tym momencie delikatnie umalowana kobieta przy stole rodziny Mond była świadkiem tej sceny. W jej oczach pojawił się cień oszołomienia, a ona nawet nie zauważyła, że wino w jej dłoni się rozlało.
„ Cheryl, co ci jest?”– ktoś zapytał z troską.
„Nie, wszystko w porządku, moje ręce po prostu się trzęsły.” Kobieta wymusiła uśmiech, ale w jej oczach było widać nutę chłodu.
Susan roztargniona przechodziła przez proces. MC pytał ją kilka razy: „Czy jesteś gotowa wyjść za niego?” zanim oprzytomniała i szybko odpowiedziała: „Tak, tak, chcę”.
Wokół rozległ się wybuch śmiechu, a twarz Susan zrobiła się czerwona ze wstydu. Rzeczywiście była trochę niespokojna, ale na pewno nie spieszyła się z poślubieniem Maxwella!
Maxwell nie mógł powstrzymać się od śmiechu, gdy na nią tak patrzył. Mistrz ceremonii zwrócił się do niego ponownie i powtórzył przysięgę: „Panie Mond, czy jest pan gotów poślubić piękną damę siedzącą obok pana? Kochaj ją i bądź jej wierny, bez względu na to, czy jest biedna, chora czy niepełnosprawna, aż do śmierci”.
To tylko alternatywny proces, ale kiedy Susan to usłyszała, nagle zrobiła się nerwowa, jakby naprawdę miała poślubić Maxwella.
Spojrzała na niego ukradkiem i musiała przyznać, że mężczyzna był bardzo przystojny. Ciekawe, czy osoba, którą chroni, jest tak samo przystojna jak on?
Susan znów zapadła w zadumę, aż do momentu, gdy rozległ się głęboki i stanowczy głos Maxwella: „Tak”.
Cała publiczność na chwilę ucichła, a oczy wszystkich skupiły się na Maxwellu. Odwrócił się, by spojrzeć na Susan, a gdy ich oczy się spotkały, Susan poczuła się zakłopotana, a serce zdawało się walić jej w piersi. W powietrzu unosiła się niewytłumaczalna, dwuznaczna atmosfera.
Po ceremonii ślubnej Zuzanna została wysłana do tzw. komnaty ślubnej. Długo nie mogła zapomnieć o wszystkim, co wydarzyło się na weselu.
Pół miesiąca minęło w mgnieniu oka, a scena, w której Maxwell ją uratował, wciąż jest żywa w jej pamięci. Od tego momentu Susan została wysłana do prywatnej willi Ethana i żyła życiem ignorowanym przez wszystkich.
Jednakże nie obchodziło jej to. Ponieważ w końcu uwolniła się od ograniczeńrodziny Smithów i po raz pierwszy poczuła, że bycie małą wdową nie jest czymś złym.
Jednak pewnej nocy, pełnej grzmotów, błyskawic, wiatru i deszczu, spokojne życie Susan zostało całkowicie zakłócone. Mocno przytuliła kołdrę, trzęsąc się ze strachu. W tym momencie do willi wszedł przemoczony mężczyzna...
…