Rozdział 654 Jesteśmy w tym razem
„Panie Martinie... To jest...” Głos Bradshawa drżał z niepokoju, ale nagle przerwało mu niskie, złowrogie warknięcie.
Dłonie Harolda zacisnęły się w pięści, trzęsąc się ze złości. „Cóż za bezczelność! Jeśli myśli, że może po prostu odejść od Martin Group, niech spróbuje przetrwać bez nas! Zignorujmy jego wybryki i wybierzmy nowego CEO”.
Tymczasem w samochodzie Jasona Regan dostrzegła odbicie Jasona w lusterku wstecznym. Jason odchylił się na siedzeniu, z zamkniętymi oczami, prawdopodobnie rozmyślając nad burzliwymi wydarzeniami.