Rozdział 120 120
Cullen zdecydował, że im mniej czasu będzie miała Jenna, tym lepiej. Cadifor poprosił o kilka przysług. Ale wyglądało na to, że im się uda. Grupa zjadła kolację, skończyła rozmowy telefoniczne, a krycie zaplanowano na następny dzień o zachodzie słońca. Cullen wysłał wieczorem do rezerwatu tylu Lykanów, ilu się dało. Reszta miała przybyć następnego dnia.
Pojawiły się pewne wątpliwości, czy Keith do nich dołączy. Nie pozwolił Jaylyn opuścić Madadh-Allaidh Saobhaidh i nie chciał zostawić jej tylko z omegami, które miałyby się nią opiekować. W końcu nalegała, żeby poszedł i zostawił ją w spokoju na noc. Miała pełne ręce roboty z Eirosem i Eirą. Mimo to Keith postanowił zostać z Jaylyn i zostać z nią tak długo, jak to możliwe. Przeważnie trzymał ją delikatnie, gdy spała.
Tej nocy w jaskini było niesamowicie cicho. Cullen, Cadifor, Aislinn i Makeda siedzieli z butelkami i szklankami w dłoniach w głównym pokoju penthouse'u. Cullen i Cadifor śmiali się i opowiadali sobie historie, próbując prześcignąć się w sytuacjach, w których byli, a które były gorsze od tej. Makeda z nadzieją patrzyła na Aislinn i napełniała jej szklankę, gdy ta się opróżniała.