Rozdział 126 126
Tairneachowie początkowo myśleli, że sobie to wyobrażają. Słyszeli śpiew odbijający się echem od lasu. Było pięknie, niemal jak chór kościelny odbijający się echem od katedry, a wielu z nich zatrzymało się, żeby posłuchać, nie zdając sobie z tego sprawy. Jenna pomyślała, że może traci rozum, gdy światła zaczęły tańczyć po lesie. Były zbyt daleko, żeby je dostrzec. Ale zdecydowanie były światła.
Maon dogonił ją. „Czy to wygląda jak ktoś z latarką?” wyszeptał i pociągnął ją z powrotem za drzewo.
Jenna pokręciła głową. „Nie bądź głupi. Po co komukolwiek z obecnych tu ludzi latarka?” warknęła. Ale wpatrywała się w drzewa przed sobą, szukając kogoś z latarką, tak samo. Nie potrafiła wymyślić żadnego innego powodu.