Rozdział 327
Punkt widzenia Sereny
Kiedy wchodzę przez drzwi biura, ledwo mam sekundę, żeby złapać oddech, zanim Stevie zauważa mnie z drugiego końca pokoju. Jej oczy się rozświetlają, a ona praktycznie biegnie do mnie, przyciągając mnie do uścisku tak mocno, że wydaje się, jakby próbowała wycisnąć ostatnie dni zmartwień.
„Serena!” mówi, odsuwając się, patrząc na mnie, jakby chciała się upewnić, że jestem cała w jednym kawałku. „Gdzie ty, do cholery, byłaś? Doprowadziłaś mnie do szału”.