Rozdział 352
Punkt widzenia Billa
Dzień zaczyna się przed wschodem słońca, telefon głośno wibruje na stoliku nocnym i wyrywa mnie ze snu. Przecieram oczy, odbieram, zanim jeszcze sprawdzę identyfikator dzwoniącego. W powietrzu unosi się ciężar, instynkt mówi mi, że ta rozmowa nie jest zwykłą rutyną.
„Bill, tu James” – mówi głos po drugiej stronie, jego ton jest ponury, przebijając się przez ciszę wczesnego poranka. „Mieliśmy sytuację. Jeden ze strażników został zaatakowany wczoraj wieczorem”.