Rozdział 385
Punkt widzenia Billa
Drzwi naszego apartamentu zamykają się za nami, tłumiąc odgłosy imprezy, która wciąż trwa na dole. Spoglądam na Serenę, która z westchnieniem ulgi już zdejmuje buty. Jej uśmiech jest zmęczony, ale szczery, a ja nie mogę powstrzymać się od patrzenia na nią przez sekundę. Nadal ma na sobie sukienkę, miękki materiał odbija światło, jej włosy są teraz nieco luźniejsze od godzin tańca i śmiechu. Wygląda pięknie. Bez wysiłku.
„Wreszcie” – mówi, opadając na kanapę, jakby właśnie ukończyła maraton. „Uwielbiam naszych przyjaciół, ale nie sądzę, żebym wytrzymała jeszcze jeden toast”.