Rozdział 412
Punkt widzenia Calvina
Wyczyn Victorii zostaje ze mną, gryząc krawędzie mojej cierpliwości. W chwili, gdy opuściliśmy salę balową, wiedziałem, że muszę odciągnąć Stevie od spojrzeń i szeptów. Teraz siedzi na pluszowej kanapie w jednym z prywatnych salonów posiadłości, ocierając swoją poplamioną winem sukienkę wilgotną szmatką, którą znalazłem w łazience.
„Nie musisz tego robić” – mówię, patrząc na nią. „Poproszę kogoś, żeby to posprzątał”.