Rozdział 107
„Nie gram! Naprawdę tak myślę, Xavier!” Po tym, jak została odepchnięta, Yulissa rzuciła się na Xaviera raz jeszcze. „Naprawdę nie życzę ci śmierci! Śniłam nawet, że żyjesz!”
Xavier był bez słowa. Z zimnym szyderstwem odepchnął ją na bok po raz kolejny.
Josiah nie miał zamiaru o tym słyszeć. „Jak możesz nadal wygadywać te kłamstwa, Yulissa? Naprawdę uważasz nas za bandę głupców? Powiedziałaś, że nie chcesz, żeby umarł? No cóż, pozwól, że cię o coś zapytam. Naprawdę nie zostałaś wtedy porwana, prawda? A poza tym, kto go odurzył? To byłaś ty, prawda? Noc przed tym, jak wypłynął na morze, widziałam na nagraniu z monitoringu, jak wchodziłaś do jego sali. Po co tam byłaś? Och, żeby zmienić jego telefon do tego stopnia, że nie wyglądał już jak telefon. Zrobiłaś to, żeby nie mógł wezwać pomocy, kiedy wpadnie w kłopoty na morzu. Czy nie mam racji, Yulissa? Zrobiłaś wszystko, żeby spiskować przeciwko niemu! To dotyczy również dzisiejszego wieczoru, prawda? Wpadłaś na niego celowo! Dlaczego? Dlaczego musisz spiskować z Zyonem? Chociaż Xavier już cię nie lubi, nigdy nie zrobił nic, żeby cię skrzywdzić, prawda?”