Pobierz aplikację

Apple Store Google Pay

Lista rozdziałów

  1. Rozdział 1
  2. Rozdział 2
  3. Rozdział 3
  4. Rozdział 4
  5. Rozdział 5
  6. Rozdział 6
  7. Rozdział 7
  8. Rozdział 8
  9. Rozdział 9
  10. Rozdział 10
  11. Rozdział 11
  12. Rozdział 12
  13. Rozdział 13
  14. Rozdział 14
  15. Rozdział 15
  16. Rozdział 16
  17. Rozdział 17
  18. Rozdział 18
  19. Rozdział 19
  20. Rozdział 20
  21. Rozdział 21
  22. Rozdział 22
  23. Rozdział 23
  24. Rozdział 24
  25. Rozdział 25
  26. Rozdział 26
  27. Rozdział 27
  28. Rozdział 28
  29. Rozdział 29
  30. Rozdział 30
  31. Rozdział 31
  32. Rozdział 32
  33. Rozdział 33
  34. Rozdział 34
  35. Rozdział 35
  36. Rozdział 36
  37. Rozdział 37
  38. Rozdział 38
  39. Rozdział 09
  40. Rozdział 40
  41. Rozdział 41
  42. Rozdział 42
  43. Rozdział 43
  44. Rozdział 44
  45. Rozdział 45
  46. Rozdział 46
  47. Rozdział 47
  48. Rozdział 48
  49. Rozdział 49
  50. Rozdział 50

Rozdział 6

Po szkole trojaczki i Thea wyszły na boisko, aby poprowadzić treningi stada. Podzieliły się na cztery różne grupy i wykonały ćwiczenia. Kiedy wróciły do siebie na ćwiczenia kondycyjne, trojaczki przytuliły i pocałowały Theę, ignorując wszystkich innych na boisku.

„Wow” – powiedział jeden z młodszych chłopców. „Czy to jakaś nowa część treningu?” Przyciągnął do siebie swoją dziewczynę i ją pocałował. Inni zaczęli komentować i zadawać pytania. „Czy oni w końcu są razem?” „Co to znaczy?”

Kai niechętnie ją puścił, ale złapał ją za rękę. Conri trzymał swoją rękę wokół jej talii, a Alaric trzymał jej drugą rękę.

„Thea jest nasza” – powiedziały chórem trojaczki. Zarumieniła się. „A my jesteśmy jej. Chcesz coś dodać?” Spojrzały na nią. Pokręciła głową. Trojaczki zatrzymały się na chwilę i każda spojrzała każdej osobie w oczy, sprawdzając, czy są jakieś wyzwania dla tego, co właśnie ogłosiły. Żadnych wyzwań. Wszyscy byli za nie szczęśliwi. Spodziewały się tego. Chciały tego dla stada. Chciały, żeby Thea była ich Luną.

„Wreszcie!” powiedziała Lizzy, opierając rękę na biodrze. „Nie mogę uwierzyć, że zajęło ci to tyle czasu”.

„Okej, okej” powiedziała Thea. „Czas na warunkowanie”. Prowadziła grupę, aż wszyscy leżeli na trawie, wyczerpani. „Świetna robota dzisiaj. Chodźmy się zrelaksować w pokoju wspólnym!”

Wszyscy wrócili do domu watahy. Był to gigantyczny budynek, jak rozległy hotel. Miał sześć pięter nad ziemią z salami eventowymi, pokojami gościnnymi, basenem, siłownią, balkonami, jadalnią i kwaterami mieszkalnymi dla większości watahy. Niektórzy członkowie watahy mieszkali dalej w ziemi watahy w prywatnych mieszkaniach. Pod ziemią znajdowały się lochy. Najwyższe piętro było przeznaczone tylko dla Alfy, Bety i ich rodzin.

Alpha posiadał hotele. Tak jego rodzina zarabiała pieniądze kilka pokoleń temu. Potem zainwestowali na giełdzie i od tamtej pory wataha nie martwiła się o pieniądze. Członkowie watahy poszli do szkoły planowania finansowego, aby zarządzać finansami i inwestycjami watahy, a inni poszli do szkoły biznesu, aby utrzymać hotele.

Podczas gdy Thea i trojaczki poszły na najwyższe piętro, gdzie znajdowały się ich pokoje, reszta korzystała ze wspólnych pryszniców na drugim piętrze. Następnie wszyscy spotykali się w jednym ze wspólnych pokoi, aby spędzać razem czas. Były tam gigantyczne telewizory, kanapy, worki sako, stół bilardowy, stół do ping-ponga, wszelkiego rodzaju gry planszowe i rozrywka.

„Miło cię w końcu widzieć razem z przyszłymi Alfami” – powiedziała Lizzy.

„Umawiasz się ze wszystkimi trzema?” zapytała dziewczyna ze drugiego roku.

„Nie wiem, czy można to nazwać randką, skoro jeszcze nie byłaś na randce” – powiedziała Thea. „Chodzi mi o to, że to się zaczęło dopiero dziś rano”.

„Ale wszystkie trzy?”

„Tak” – powiedziała Thea.

„Jak to działa?”

„Nie wiem” – powiedziała Thea. „Czwórka z nas zawsze była razem. Nie potrafię tego wyjaśnić. Czuję, że to właściwe. Nie wyobrażam sobie, że nie ma jednego z nich”.

„Prawdopodobnie dlatego, że jesteście koleżankami” – powiedziała marzycielsko dziewczyna z pierwszego roku.

„Będziesz najlepszą Luną” – powiedziała inna dziewczyna z pierwszego roku.

Wszyscy pokiwali głowami i wyrazili swoją zgodę.

Thea pokręciła głową. „To nie. Jestem wojowniczką”. Nie rozważała tego. Miała być Betą, nie Luną.

Trojaczki podeszły z brzoskwiniami w dłoniach. Zaczęły ciągnąć Theę na kanapę, ale ona nalegała, żeby wtapiały się w tłum, zamiast monopolizować ją. Grupa grała w gry aż do obiadu w pudełku.

Trojaczki próbowały namówić Theę, aby usiadła im na kolanach podczas kolacji, ale Thea twierdziła, że byłoby to niestosowne w obecności dorosłych.

Po kolacji poszli do swoich pokoi. Trojaczki zatrzymały się przy drzwiach i spojrzały na siebie. Weszły, przebrały się w piżamy, a następnie poszły do pokoju Thei. Wyszła z łazienki w ręczniku, a wszystkie trzy leżały na jej łóżku.

„Jak za dawnych czasów, co?” powiedziała Thea.

„Mam nadzieję, że nie będzie to już to samo, co kiedyś” – powiedział Conri.

Podeszła do swojej komody, wyciągnęła bieliznę i piżamę, wróciła do łazienki. Założyła ubrania, po czym wyszła i wskoczyła w stos trojaczków.

Ręce wędrowały i ciągnęły ją, ale Conri zdołał położyć ją na sobie w liplocku. Ścisnął jej tyłek i przycisnął swoją erekcję do niej. Następnie przewrócił ją tak, że znalazł się na górze między jej nogami. Wyrównał swoją twardą długość z jej rdzeniem, a ona jęknęła, gdy ją popchnął.

„Poczekaj” – powiedziała.

To, co dziewczyny jej powiedziały, ciążyło jej. Co to znaczyło, że są razem? Wszystkie miały się przesunąć za dwa miesiące – miały urodziny tego samego dnia – i wtedy wszystkie będą mogły znaleźć swoje partnerki. Co ważniejsze, dowiedzą się, że nie są partnerkami, gdy tylko się przesuną. Nie mogłaby być z nimi, gdyby nie były partnerkami. Kiedy każda z nich znajdzie swoje partnerki, będzie załamana. Nie chciała, żeby ktokolwiek inny je miał. Nie wyobrażała sobie, że mogłaby troszczyć się o kogoś innego i chcieć kogoś innego. Myśl o posiadaniu ich i utracie ich była zbyt trudna.

„O co chodzi?” zapytała Conri.

„Ja” powiedziała. „Chcę iść powoli”.

„Mogę iść powoli, kochanie” powiedziała Conri. Zaczął całować jej szyję i ocierać się o jej rdzeń, boleśnie powoli. Alaric i Kai pieścili ją, wysyłając mrowienie i on po całym jej ciele. Rozpłynęła się w uczuciach, które wygenerowali i sięgnęła po nie. Jej nogi wsunęły się po bokach Conriego i owinęły wokół jego bioder. Nie chciała, żeby to się kiedykolwiek skończyło.

Potrząsnęła głową, przypominając sobie, że to wszystko może się skończyć i prawdopodobnie skończy się za dwa miesiące.

„Nie. Chodzi mi o to, że to wszystko dzieje się zbyt szybko. Muszę to spowolnić”.

„Wszystko w porządku?” powiedział Alaric. Założył jej włosy za ucho.

„Co się dzieje, kochanie?” powiedział Kai. Pogłaskał ją po ramieniu.

Conri zsunął się i podparł na łokciach. „O czym myślisz?”

Przygryzła wargę. „Czy wszyscy jesteście w porządku z tym, że jestem z wami wszystkimi?”

„Zawsze się tobą dzieliliśmy. Jesteś nasz” – powiedziała Conri.

„Nie chcesz być z nikim innym?” zapytała Thea.

„Mówiliśmy ci dziś rano. Zawsze ty. Tylko ty” – powiedział Kai.

„A co z…” nie mogła dokończyć.

„Co?” powiedział Alaric.

„Zróbmy dziś wieczór jak za dawnych czasów. Po prostu śpijmy.”

تم النسخ بنجاح!