Rozdział 6
Tymczasem w Hudson Residence panowała napięta atmosfera. Po odebraniu telefonu Jefferey chodził tam i z powrotem po salonie z ponurym wyrazem twarzy.
Właśnie wtedy Amber wróciła z zewnątrz i była zdziwiona tym widokiem. „Tato?”
Jefferey roztrzaskał kubek ze złości. „Jaka idiotka jest Rachel! Wszystkie zdjęcia kontraktu, które mi wysłała, są fałszywe! Musiał ją złapać Justin! Naprawdę byłem nieostrożny! Ceny akcji spółki gwałtownie spadły i niedługo straci ona ponad dziesiątki milionów”.
Amber była tak zszokowana, że upuściła torebkę, którą trzymała w dłoni. Zapytała pośpiesznie: „Jak to się stało? Czy są jakieś rozwiązania?”
Jefferey długo myślał z ponurym wyrazem twarzy. Potem spojrzał na nią znacząco i powiedział: „Tylko ty możesz mi pomóc, Amber”.
„ Ja?”
Jefferey skinął głową. „Tak. Rachel prawdopodobnie rozgniewała Justina, wychodząc za niego za ciebie, dlatego mści się na nas, Hudsonach, w taki sposób. Niestety, nie jestem kimś do jego dyspozycji! Amber, nie podoba ci się syn Sue, Julian? Dopóki uda ci się przekonać go do stania po twojej stronie, będę miał sposób, aby pomóc mu przejąć cały majątek Justina. Czy do tego czasu wszystko, co należy do Burtonów, nie będzie należało do naszej rodziny? Ha… Skoro Justin ma czelność traktować mnie w ten sposób, sprawię, że zapłaci wysoką cenę!”
„ Czy naprawdę możesz zniszczyć Justina, tato?”
Kiedy zobaczył, jak jego córka wątpi w jego słowa, Jefferey prychnął i powiedział: „Oczywiście. Z Rachel jako moim pionkiem, czego miałbym się bać? Dlatego musisz jak najszybciej udać się do Burton Residence — nie możesz tracić czasu”.
Jednak Amber natychmiast zawahała się, gdy usłyszała, jak Jefferey prosi ją o udanie się do Burton Residence. „Otóż rzecz w tym, tato… nie mam problemu z uwodzeniem Juliana. W końcu nie mam nic przeciwko temu, ponieważ jest świetnym młodym mężczyzną, ale… co jeśli ten brzydki potwór o imieniu Justin pozwoli sobie na swobodę wobec mnie? Słyszałam, że mu się podobam, więc boję się, że mógłby mnie wykorzystać, tato”.
Ponieważ Jefferey wiedział, o co się martwiła, pogłaskał ją po dłoni i pocieszył, mówiąc: „Nie martw się. Najpierw posmaruj Sue masłem, kiedy będziesz w Burton Residence. Jeśli Justin ci coś zrobi, poproś Rachel, żeby wyszła i była twoją tarczą — nie ośmieli się odmówić ci pomocy. Co więcej, możesz ją wykorzystać, żeby Julian był twój”.
Amber niechętnie ugryzła się w wargę. Ostatecznie jednak zgodziła się na to dla dobra interesów swojej rodziny.
…
Kiedy Rachel wstała rano, odkryła, że Justin nie wrócił przez całą noc. W związku z tym odetchnęła z ulgą. Nie wiedziała, jak mu się teraz przeciwstawić, więc poczuła ulgę, że na razie go nie widzi.
Czesała włosy przed lustrem, gdy nagle do pokoju wparował służący i od razu, nie mówiąc ani słowa, zabrał jej rzeczy z głównej sypialni. „Co robisz?” Rachel zamigała zdezorientowana. Ku jej przerażeniu służący odpowiedział z pogardliwym uśmiechem: „Młody panicz Justin powiedział, że masz zostać w pokoju w bocznym skrzydle i od tej pory nie wolno ci zbliżać się do głównej sypialni!”
Rachel była oszołomiona. Nie spodziewała się, że Justin będzie ją dalej rozliczał za wczorajszy wieczór, ale on wcale nie miał zamiaru jej tak łatwo odpuścić. Teraz wyrzucił ją z sypialni.
Po tych słowach Rachel zabrała swoje rzeczy i poszła do najdalszego pokoju pod szyderczym spojrzeniem służącej. Ponieważ Justin nie pozwalał jej się do siebie zbliżyć, trzymała się od niego tak daleko, jak to możliwe.
Obecnie wszyscy w Burton Residence wiedzieli, że Justin wyrzucił swoją świeżo poślubioną żonę z głównej sypialni, więc wszyscy patrzyli na kobietę z drwiną, gdziekolwiek się pojawiła. Nawet Sue patrzyła na nią z zadowoleniem, jakby już zgadła, co się z nią stanie. „Jak to jest? Bycie żoną rodziny Burton nie jest takie łatwe. Jeszcze nie jest za późno, żeby odejść, wiesz?”
Każde słowo, które wypowiedziała Sue, sugerowało, że Rachel powinna się zgubić. Jednak ta druga milczała na swój sposób i wydawało się, że w ogóle nie rozumiała, co Sue mówiła. To był jej sposób na wykorzystanie ciszy jako środka zaradczego, ale Sue zgrzytała zębami ze złości. „Jesteś dość uparta jak na niemego, który nie potrafi mówić. Zobaczę, jak długo wytrzymasz!”
Nikt z rodziny Hudsonów nie odwiedził Rachel odkąd przybyła do rezydencji Burtonów i nikt nawet się nią nie przejął ani o nią nie zapytał. Każdy, kto miał bystre oko, mógł stwierdzić, że Rachel została odrzucona w rodzinie Hudsonów, a to dodało Sue pewności siebie, by ją zastraszać, jakby sprawiedliwość była po jej stronie.
Rachel nie miała nastroju na sprzeczki z Sue, więc siedziała cicho w pokoju w skrzydle, nie ruszając się ze swojego terytorium. Jednak Amber nagle przyszła niedługo potem.
Gdy tylko Amber przybyła, została przepędzona przez lodowato wyglądającą Sue. „Jak śmiesz przychodzić do Burton Residence? Wyjdź, proszę”.
Jednak tym razem celem Amber było najpierw zyskać względy Sue. Zamiast się bać, zachowywała się tak, jakby nie wiedziała, co zrobić. „Przepraszam, pani Parham. To moja wina, że ślepo słuchałam Rachel i zgodziłam się, żeby wyszła za mąż za Burtonów. Proszę, nie bądź zła, okej?”
Oczy Sue rozszerzyły się, gdy usłyszała coś podejrzanego w słowach Amber. „Co masz na myśli? Wyraź się jasno!”