Rozdział 176 Zadanie Ashiny: 44
Kiedy dotarliśmy do lochu, zdałem sobie sprawę, że nie ma szans, żebym poszedł tam sam. Conri niósł mnie w jednej ręce, a moje krzesło w drugiej, aż dotarliśmy do podnóża schodów. Postawił moje krzesło na podłodze, a potem delikatnie mnie na nim posadził i nawet nie stracił oddechu. Cholera, mój kumpel jest gorący. Zanim wstał, położyłem rękę na jego policzku i delikatnie go pocałowałem. „Jesteś moim światem. Wiesz o tym, prawda?” Uśmiechnął się. „A ty jesteś mój”. Powiedziałem: „Czy jest szansa, żebyśmy mogli postawić rampę lub windę prowadzącą tutaj?” Conri odpowiedział: „Tata już się tym zajął. Chyba planuje windę”. Uśmiechnąłem się. „To byłoby niesamowite. Pójdziemy do gościa, który mnie pierwszy postrzelił?”
Poszliśmy na sam koniec rzędu cel i znaleźliśmy go siedzącego na pryczy, po prostu wpatrującego się w ścianę. Zauważyłem, że jego oczy są zamglone i zapytałem: „Z kim łączysz? Z twoim nowym „królem”? Wiesz, że jedynym powodem, dla którego tu jesteś, jest to, że był zbyt wielkim tchórzem, żeby spróbować mnie zabić osobiście. Sam byłeś niezłym tchórzem, strzelając do mnie z dystansu. Gdybyś chciał się upewnić, że nie żyję, podszedłbyś tak blisko, jak tylko mogłeś, żeby nacisnąć spust i wycelowałbyś w moją głowę. Poczekaj! Nie jesteś dobry w strzelaniu z karabinu! Dlatego celowałeś w środek masy! To największy cel! Przepraszam. Nie zabiłeś mnie. Nawet nie chciałbym być martwy”. Podskoczył. „Tak, łączyłem mojego króla. Król Abel nie musi tego robić sam, skoro ma wystarczająco dużo ludzi, żeby to zrobić za niego”. Powiedziałam: „Jak powiedziałam... Tchórz. Widzisz, jestem księżniczką. Przedtem byłam córką Alfy. Nie musiałam brudzić sobie rąk. Ale zawsze byłam na pierwszej linii frontu, gdy byliśmy atakowani... Razem z moimi rodzicami i bratem, naszą parą Beta i ich synem. Nigdy nie baliśmy się walki ani pobrudzić sobie rąk. Powitaliśmy to. Ponieważ jeśli jedno z nas zginęło, oznaczało to, że uratowaliśmy przynajmniej jednego wojownika. Pierwsza zasada wojny, stawiasz najsilniejszego na czele”.
Zaśmiał się: „I to będzie twój upadek”. Zaśmiałam się: „Dlaczego?” Powiedział: „To ciebie chce. Chce twojej śmierci, ponieważ jesteś mu na drodze”. Zapytałam: „A jak to się stanie?” Powiedział: „Naprawdę myślisz, że jestem na tyle głupi, żeby ci to powiedzieć?” Powiedziałam: „Już mi powiedziałeś, jaki jest cel. Dlaczego nie powiesz mi, jak zamierza dotrzeć do celu?” Po prostu usiadł na tym łóżku, uśmiechając się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i posłałam mu małą błyskawicę w czubek głowy. „AHHH! To cholernie boli!” Powiedziałam, „Nie muszę cię dotykać, żeby sprawić ci ból. Chcesz podzielić się większą ilością informacji? Zaufaj mi. Następna będzie bolała jeszcze bardziej”. Potarł głowę, „Ty suko! Nie mogę już dłużej znosić linku!” Pokręciłam głową, „To nie moja wina. Nie chciałeś mówić. Wszystko, co robię, jest bezpośrednim wynikiem twoich decyzji. Powiesz mi, czy zrobię to jeszcze raz?” Skrzywił się, „Idź do diabła, suko”. Wysłałam błyskawicę tej samej wielkości, ale wycelowałam ją w jego jaja. Zanim ją wysłałam, powiedziałam, „Myślę, że czas usmażyć trochę jaj”. Podniosłam palec, a on krzyknął, „CZEKAJ!” Powiedziałam, „Słucham”.