Rozdział 63 Sable
Sobole
Budzę się w kokonie ciepła i kończyn.
Światło wlewa się przez szparę w zasłonach nad oknem, łukowato oświetlając twarz Archera. Leży przede mną, jedną rękę opiera na moim biodrze, podczas gdy on śpi. Wygląda niemal anielsko w złotym porannym świetle słonecznym. Sprawia, że jego blond włosy błyszczą, niczym aureola wokół jego ostrej, przystojnej twarzy. We śnie jego wyraz twarzy jest tak samo łagodny i miły jak zawsze.