Rozdział 64 Sable
Sobole
Rzucam okiem na niego, siedzącego po drugiej stronie stołu piknikowego i wpatrującego się w pusty talerz. Tego ranka miał wielki apetyt i już nie utyka. Część jego sił, jak się wydaje, powróciła, za co jestem wdzięczna Camilli. Ale żadna ilość uzdrowienia ani czasu nie zmienią jego zdania na temat moich mocy czarownic.
„Nie musicie iść” – mówię, a mój głos jest ledwie na tyle głośny, by przebić się przez rozmowę Trystana i Archera na temat wzmocnienia granic sigilów.