Rozdział 505
Zasnęłam w ramionach Nicholasa. Było najcieplej, najwygodniej, jak się czułam, nie pamiętam jak długo. Słońce wkradało się przez żaluzje, a dźwięk oceanu uderzał o piasek tuż za oknem, więc zasnęłam jak szczęśliwe dziecko w kołysce.
Kiedy później się obudziłam, mrugając, słońce było znacznie niżej na niebie, a Nicholas zniknął. Nie byłam zaskoczona jego nieobecnością, ale od razu za nim zatęskniłam. Łóżko było o wiele zimniejsze z nim i bez słońca.
Nie chciałem już spać sam. Pomogło mi też to, że byłem całkowicie wypoczęty.