Rozdział 212 212
„To taka trywialna sprawa. Nie musicie sobie tym zawracać głowy”.
„Ty bezczelny bachorze! Ja po prostu próbuję być uprzejmy. Naprawdę wierzysz, że faktycznie bym wystąpił? Gdybym miał czas, wolałbym odwiedzić moje ukochane prawnuki!” W chwili, gdy te słowa opuściły usta Donny, jej głos dało się usłyszeć z zewnątrz. „Pradziadku!” Alfa Król Larry osłupiał, słysząc jej głos.
„Och, kochanie! Tak bardzo za nią tęsknię, że mam halucynacje!” Dan, który stał nieopodal, zauważył zbliżające się postacie i zaśmiał się, zwracając się do Alfy Morrisa. „Alfy Morris, nie masz halucynacji. Twoja mała prawnuczka naprawdę tu jest!” Zaskoczony starzec odwrócił wzrok w stronę drzwi, tylko po to, by zobaczyć, jak Donna wpada do środka. Oczy Alfy Króla Larry'ego zabłysły na jej widok i natychmiast zakończył rozmowę telefoniczną, by ją powitać. „Yo! Spójrz, kto tu jest! To moja kochana Donna. Co cię tu sprowadza?”