Rozdział 112
Punkt widzenia Bailey'a
Uśmiecha się lekko i delikatnie kiwa głową ze zrozumieniem. „Powiemy im, żeby do niego też zadzwonili, obiecuję”.
Jej dłoń delikatnie przyciska mnie do pleców, aby pomóc mi wejść do karetki, a ja siadam na krawędzi noszy. Inna z jej koleżanek podchodzi, aby owinąć mnie cienkim kocem, a ja wtulam się w materiał, szukając odrobiny ciepła.