Rozdział 152
Słyszałem kilka strzałów, ale żaden z nich nie przeszkodził Dickenowi w pościgu, a jego niskie rżenie było coraz bardziej słyszalne.
Kule świstały za mną, ale nie odważyłem się odwrócić i spojrzeć. Po prostu potknąłem się, biegnąc przez las z całą siłą, jaką miałem w sobie. Miałem zawroty głowy i dyszałem ciężko. Nie byłem nawet pewien, czy śnię, czy nie. Wiedziałem tylko, że nie chcę zostać złapany ani przez Gary'ego, ani przez Dickena.
Nagle Gary krzyknął za mną: „Linda! Wracaj! Ten syren jest przed tobą!”