Rozdział 118 Szef kuchni (5)
Ponownie się przytuliliśmy i tym razem pogratulowałem jej odpowiednio. Dzień pracy był typowy, a kiedy nadszedł czas wyjścia, przygotowałem się do wyjścia. Zawsze wychodziłem ostatni, ale tym razem w kuchni zabrzmiała piosenka. Z ciekawością podszedłem, żeby zobaczyć.
Spokojnie otworzyłam drzwi i włączyła się wolna piosenka, Richard siedział na krześle, kołysząc się na dwóch tylnych nogach krzesła i nucąc melodię. Wykonał już całą pracę w kuchni i wszystko było nienaganne, ale wciąż tam był, zabijając czas.
Podszedłem powoli i spokojnie. Powiedziałem: „Ładna piosenka!”