Rozdział 7 Ruszamy dalej
~Szmaragd~
„Co zyskasz pomagając mi, Alfo Gideonie?”
Kiedy zadałem mu to pytanie, nie odwróciłem wzroku. Zamierzam skupić na nim swoją uwagę, aby zobaczyć, jaka może być jego reakcja.
Uśmiech wypisany na jego ustach. Odsunął się, wkładając ręce po obu stronach kieszeni spodni. Nie mogę przestać na niego patrzeć, gdy robi to na mojej twarzy.
Jego zapach. Czułem moc, tajemnicę i mrok. Przede wszystkim nie czułem niebezpieczeństwa, pomimo spekulacji, które słyszałem od Crescent Moon Pack. W chwili, gdy uratował mnie w lesie, udowodniłem, że nie jest zły, patrząc na to, jak postrzegali go inni. Jest przeciwieństwem tego, co mówią inni.
„Alfa James i ja byliśmy śmiertelnymi wrogami, mimo że pochodziliśmy z tych samych rodzin. Jego ojciec był wcześniej mężem mojej matki, ale to nie zmieniało faktu, że traktowaliśmy się jak nemesis. Próbowałem go obalić, aby powstrzymać jego złe przywództwo jako Króla Alfy i nigdy nie przestanę, dopóki go nie pokonam. Jest ktoś, kto zasługuje na to, aby być na jego miejscu, a to, co ci zrobił, było przykładem, że wcale nie jest dobry”.
Moja szczęka zacisnęła się, gdy słuchałem długiego przemówienia Alfy Gideona. Próbowałem zrozumieć jego punkt widzenia i uświadomiłem sobie jedną rzecz. Alpha Gideon ma rację.
Alpha James nie zasługuje na miano Króla Alfy po tym, co mi zrobił. Sposób, w jaki mnie porzucił, sposób, w jaki wyrzekł się swojego spadkobiercy wraz ze mną i sposób, w jaki chciał zakończyć moje życie, były wystarczającym dowodem na to, że jest niczym innym, jak potworem. Jest potworem, którego należy powstrzymać.
Pomszczę to, co mi zrobił. Sprawię, że poczuje ból, który ja poczułam od niego. Alpha James pożałuje, że tak bardzo mnie zranił. Nadejdzie czas i zda sobie sprawę, że zranienie mnie było błędem, jaki kiedykolwiek popełnił.
Kochałam go, ale po tym, co mi zrobił, zabiję swoje serce. Nie zasługuje na moją miłość. Nie zasługuje na to, by być ojcem mojego dziecka. Nigdy nie pozwolę mu poznać mojego syna. Nigdy.
„Emerald, musisz się uspokoić” – usłyszałam Lilian w tyle głowy.
Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. Tym razem spojrzałem na Alphę Gideona, który wciąż czekał na moją odpowiedź.
„Miałeś rację. Musimy go razem ściągnąć na dół. Jestem gotowa ci pomóc, ale…” – wyszeptałam, patrząc mu prosto w oczy. „Potrzebuję miejsca, w którym mogłabym się zatrzymać. Ja… nie mam dokąd pójść”.
Podniosłam głowę, gdy usłyszałam jego chichot. Wygląda na to, że nie mógł uwierzyć w moje słowa.
„W chwili, gdy uratowałam cię z lasu i gdy cię tu przyprowadziłam, jesteś już częścią mojego stada. Nie ma znaczenia, czy jesteś żoną mojego przyrodniego brata. Nie jesteś wliczona w mój gniew na niego”.
Przygryzłam dolną wargę, kiwając głową na znak zgody. Alpha Gideon westchnął ponownie, zanim kontynuował swoje słowa.
„Upewnię się, że ty i twoje dziecko będziecie tu bezpieczni. Alpha James cię nie znajdzie, przysięgam ci. Zaplanujemy sposób, w jaki go zniesiemy, ale twój stan jest najważniejszy. Dbaj o siebie, bo nosisz w brzuchu dziecko” – powiedział szczerze. „Zostanie tutaj to twój sposób na pójście dalej. Musisz iść dalej i zapomnieć o tym dupku, który rozbił ci serce na kawałki”.
Byłem w osłupieniu, gdy usłyszałem te słowa od Alfy Gideona. Żadne słowa nie chciały wyjść z moich ust. Byłem bez słowa. Nie potrafię znaleźć słów, aby je wypowiedzieć, ponieważ ten Alfa zaparł mi dech w piersiach. Zdecydowanie różni się od tego, jak opisywały go wilki na zewnątrz. Alfa Gideon był w rzeczywistości jego przeciwieństwem!
Był w rzeczywistości przeciwieństwem Alfy Jamesa.
„Dziękuję za uratowanie mi życia, Alfie Gideonie. Przysięgam pomóc w walce z Alfią Jamesem” – przyrzekłem mu.
Alpha Gideon tylko skinął głową. Zostawił mnie w pokoju, żebym miał czas na odpoczynek. W tym czasie leżałem na łóżku, a mój umysł wciąż był przy Alpha Jamesie.
„Nigdy nie będzie tak łatwo, Lilian. Nigdy nie będzie łatwo nauczyć moje serce, by o nim zapomniało..”
Myślałam, że będzie dobrze, jeśli powiem, że go nienawidzę. Myślałam, że będzie dobrze, jeśli pomyślę o okropnych rzeczach, które mi zrobił, ale...
To nie jest wcale takie proste. Moje serce potrzebuje czasu, aby się zagoić. Potrzebuję czasu, aby uporządkować sprawy i znaleźć wystarczająco dużo dowodów, abym mogła iść naprzód.
„Czy ryzykowanie swoim życiem i życiem dziecka nie jest wystarczającym dowodem, żeby zapomnieć o tym dupku?”
Byłam oszołomiona. Nie spodziewałam się usłyszeć tego wszystkiego od Lilian. W pewnym momencie miała rację. Sposób, w jaki James wysłał swoich ludzi, żeby nas zabili, wystarczył, żebym zrozumiała, że już nas nie chce. To dowód na to, że James chciał, żebym nagle zniknęła z jego życia.
„James zapłaci za to, co nam zrobił, Lilian. Przysięgam, że nie wybaczę mu nawet do ostatniego tchnienia!”
Moje serce ścisnęło się, gdy te słowa wyrwały mi się z ust. Łzy płynęły mi po twarzy, ale ze złości na Jamesa. Mogłam powoli poczuć, jak moje serce staje się odrętwiałe.
James nie zasługuje na mój ból. James nie zasługuje na moje łzy. A przede wszystkim, nie zasługuje na mnie. Nie zasługuje na to, by nazywać go tatą mojego dziecka.
„Byłaś dla niego dobrą żoną i Luną, Emerald. Po prostu nie kwestionuj siebie, bo nic ci nie dolega. To James decyduje, czy zastąpić cię dziewczyną, którą nazywał swoją partnerką, ale która nie kocha go całym sercem”.
Przygryzłam dolną wargę i pokiwałam głową.
„Nie mogę się doczekać, aby rozpocząć życie w tym stadzie. Nie mogę się doczekać, aby urodzić moje dziecko, a potem zacznę planować zemstę na Alfie Jamesie. Pokażę mu, kogo wcześniej zmarnował. Sam zakosztuje swojego lekarstwa, gdy nadejdzie właściwy czas”.
Na moich ustach pojawił się figlarny uśmieszek w chwili, gdy wypowiedziałem te słowa. Lilian, która to usłyszała, również nie potrafiła ukryć swojego uśmieszku.
Już niedługo Alpha James będzie zaskoczony, że żona, którą odrzucił, wyrzucił i groził śmiercią, uderza z powrotem. Nie mogę się doczekać momentu, w którym to ja będę tą, która sprawi, że uklęknie przede mną.