Rozdział 207 Geniusz biznesu
Nagle zadzwonił telefon.
To była Lana.
„ Cześć, Donaldzie. Czy mógłbyś mi towarzyszyć dziś wieczorem o dziewiątej do hotelu Paramount?” Głos Lany brzmiał równie uroczo jak zawsze, jakby właśnie obudziła się z drzemki. Był przyjemny dla ucha.