Rozdział 257
Diana
Czarna plama przecina dźwięk przypominający odgłos tasaka rzeźnickiego uderzającego o kość.
Dominicus stoi między nami, łapa Thomasa bez wysiłku złapana w jedną rękę. Jego palce zaciskają się z obrzydliwym trzaskiem łamanych kości śródręcza. Wilcza forma Thomasa wyje, dźwięk wysoki i piskliwy w porównaniu z jego wcześniejszą brawurą.